...jeszcze o wartościowaniu

ProfileMyślę, że większość z nas uważa, że system wartościowania jaki jest obecnie się nie sprawdził. Gdybym się myliła, proszę mnie sprostować. Poprzedni artykuł prezentuje pomysły na zmianę, komentarze Jelcza jednak poruszają pewną bardzo istotną kwestię: różnice między jednostkami. Nie wiem jak jest gdzie indziej (przypuszczam, że podobnie), ale w skarbówce po pierwsze, są urzędy różnej wielkości, co ma wpływ na zakres zadań; po drugie: w różnych województwach, a nawet jednostkach województwa szefowie mają różne priorytety co się przekłada na poziom zatrudnienia w teoretycznie takich samych komórkach i tym samym obciążenie pracą; i po trzecie wreszcie: dodatki zadaniowe to wciąż u nas rzadkość, a poza zadaniami podstawowymi pracownicy dostają różne zadania imiennie (np. w formie pełnomocnictw) i nie ma to odzwierciedlenia w opisach stanowisk pracy. No i jeszcze do wartościowania wchodzą TYLKO 3 zadania; może są proste stanowiska na których to wystarczy. U nas w komórce ludzie zajmują się dość dużym rozrzutem tematycznym, od informatyki, szeroko rozumianej, poprzez kontrolę wewnętrzną (ze względu m. in. na konieczność wybierania danych czy wcześniej budowania do tego wybierania raportów nadal w nich uczestniczymy) czy zarządczą i szereg innych zagadnień po merytoryczne zagadnienia podatkowe.
Jak to zmieścić w trzech zadaniach, skoro praktycznie każde z nich wymaga specjalistycznych w danej dziedzinie kwalifikacji? No i przede wszystkim po czwarte: jeśli chodzi o komórki analiz i planowania mimo podstawowego, takiego samego trzonu to tak naprawdę w różnych urzędach te komórki mają nadal różne zakresy zadań. Bo jest trochę zadań nie wskazanych w ujednoliconym regulaminie które ktoś musi wykonać. Różnie to jest w różnych jednostkach tego samego resortu rozdzielane. No i - z punktu widzenia wybierania danych - w takiej jednostce jak moja (pod względem wielkości bazy danych) wybieranie czegokolwiek ręcznie niezwykle rzadko jest możliwe. W obecnie obowiązującym opisie stanowiska pracy, o ile pamiętam, jest w którymś miejscu pytanie, ile osób wykonuje takie same zadania. Ale brakuje mi informacji, ile osób posiada wystarczające kwalifikację/ wiedzę i uprawnienia (piszę o analitykach, więc i o uprawnieniach dostępu do bazy - a bywa z tym w różnych jednostkach różnie) żeby pewne zadania wykonywać. Może to i mrówcza praca, mało widoczna i niespecjalnie zauważana (póki wszystko działa; czasem - stosunkowo rzadko - nawet ktoś powie "dziękuję"). Pytanie, jaki wpływ na pracę całej jednostki (rodzimej i wyższych) miałaby nagła nieobecność, powiedzmy przez kilka- kilkanaście tygodni, tych kilku osób? Tzn. (nie chodzi mi o jakiś katastrofizm, tfu, tfu... to jest rozważanie teoretyczne) ile osób w jednostce i jak szybko jest w stanie posiąść ich wiedzę specjalistyczną żeby je w pełni zastąpić? 
Mam wrażenie,  że o tym się jakoś rzadko pamięta w procesie wartościowania. I tu zacytuję Pratchetta:
Jak ktoś dobrze kopie rowy, to mu dają większą łopatę
Znam takie sytuacje, kiedy ktoś wykończony tym kopaniem powiedział "pa, pa" i zniknął. I nagle okazało się, że nikt pojedynczo jakoś nie jest w stanie ogarnąć tego wszystkiego co robiła ta jedna osoba i zatrudniano na jej miejsce dwie. A nawet trzy. Płacąc w sumie więcej niż płacono tej jednej.
Może więc po prostu należałoby przydzielić punkty nie tyle stanowiskom pracy co zadaniom. A potem te stanowiska "budować" z punktów zadań, jak z klocków? Niech inną wartość ma analiza raportu który się dostanie gotowy od kogoś, a inną - analiza poprzedzona własnoręcznym (i "własnogłownym") zbudowaniem takiego raportu. Bo w takim przypadku nie tylko wiem, co chcę uzyskać, ale i technicznie umiem to zrobić. A żeby technicznie umieć to zrobić, to jeszcze oprócz rozmaitych trudnych słów, funkcji i wyrażeń muszę dobrze znać bazę danych na której pracuję i narzędzia z których korzystam. Nie mówiąc o przyczynach i skutkach (czyli wiedzy stricte merytorycznej, tj. dlaczego wybór takich a takich danych według tych czy tamtych kryteriów ma mi dać to, co spodziewam się uzyskać).
To tylko przykład, nie autoreklama. Piszę o analizach, bo pracuję w tym na co dzień i tak mi łatwiej. Jestem pewna, że większość z Was potrafi znaleźć takie analogie w pracy którą wykonujecie.
Ujednolicanie papierologii (bo i tak do tego się to sprowadzi, nie myślcie, że nikt nie będzie wykonywał zadań których w papierach nie będzie) kojarzy mi się z tym brodatym dowcipem:
Pewien wynalazca wymyślił automat do golenia:
- Wkładamy głowę w otwór. Automat natryskuje pianę a potem zespół wirujących brzytew przysuwa się i goli...
- Moment! Zaraz! przecież każdy ma inne rysy twarzy!
- Tak, ale tylko do pierwszego golenia...
 
Joomla templates by a4joomla