Co rusz natykam się w necie, a i w prasie tradycyjnie papierowej na tytuły sugerujące całkiem coś innego niż jest w treści, ale za to zwiększające "klikalność". Na przykład tutaj - Europa zwalnia, Polska zwiększa zatrudnienie w administracji. Coraz trudniej mi wierzyć, że nie są to zabiegi celowe. Może bym i odpuściła w tym przypadku, bo artykuł dotyczy wzrostu zatrudnienia w administracji samorządowej i przynajmniej jest umieszczony w zakładce dotyczącej samorządów, gdyby nie wyniki sondy zamieszczonej obok. Otóż pytanie brzmiało: "czy w administracji publicznej jest za dużo urzędników?" i odpowiedzi: "tak" 85% i "nie" 15%.

 

 

Właściwie sama nie wiem, dlaczego mnie to dziwi. Gdyby zrobić sondę : "czy uważasz, że Twoi sąsiedzi za dużo zarabiają?" ciekawe, jakie byłyby wyniki? Bez podania szczegółów, jakie zawody wykonują sąsiedzi, z jakim ryzykiem wiąże się ich praca, jak długo pracują (w latach, ale i w godzinach dziennie) itd.?

Na końcu artykułu znalazło sie zdanie: "Na koniec 2011 r. polski sektor publiczny zatrudniał 3,5 mln osób, co stanowiło ponad 21,6 proc. wszystkich pracujących." A, przepraszam bardzo, co to ma do administracji publicznej? Jeśli sięgniemy do raportu GUS łatwo zauważyć, że w sektorze publicznym mieszczą się różne kategorie: np. edukacja (987,3 tys. osób) albo transport i gospodarka magazynowa (255,6 tys.), opieka zdrowotna i pomoc społeczna (531,6 tys.) itd. Sama administracja publiczna jest wrzucona do jednego worka razem z obroną narodową i obowiązkowymi zabezpieczeniami społecznymi (ZUS, KRUS) i wg danych na koniec I kwartału tego roku w tym worku siedzi 627,8 tys. osób. W tym ok. 122 tys. to korpus służby cywilnej. Na studiach miałam wykłady z komunikacji. Pamiętam, jak pan profesor wielokrotnie podkreślał, że w większości przypadków pamięta się z dłuższych wypowiedzi pierwsze i ostatnie zdanie. Hm...

Pozwoliłam sobie więc też na zrobienie sondy - macie ją obok. Sama jestem ciekawa, jakie będą wyniki...

Joomla templates by a4joomla