Drukuj

...czyli obraz urzędników okiem osoby z zewnątrz

Mozeanglia nie jest członkiem KSC - jest Klientem administracji, który od jakiegoś czasu tak całkiem sam z siebie uczestniczy w dyskusjach na forach urzędniczych. Myślę, że warto "posłuchać" jak odbiera nas ktoś spoza naszego środowiska.

 

Czy Twoim zdaniem widać różnicę w podejściu do Klienta - czyli czy dzisiaj jesteś inaczej traktowany w urzędzie niż kiedyś?

Zależy w jakim urzędzie. W urzędach, gdzie pracownicy są nastawieni na kontrole i ewentualne ukaranie odczuwam zmianę negatywną w podejściu do klienta. Jakiś czas temu (5 lat i więcej) na drobne sprawy były przymykane oczy, często dostawałem radę żeby to szybko poprawić, zmienić i da się zapomnieć o sprawie. Dziś niestety wyciągane są najdrobniejsze sprawy, które podlegają bezwzględnej karze. Z drugiej jednak strony odczuwam większą chęć pomocy przez urzednika gdy oczekuję informacji oraz większą kompetencje.

Czy Twoim zdaniem kompetencje obsługujących Cię urzędników wzrosły? Nie zmieniły się? Spadły?

Według mnie wzrosły… tak krótko smiley

Czy kontakt z nami (a masz z nami przez uczestnictwo w wirtualnych kontaktach do czynienia trochę więcej i na innych zasadach) pozwolił Ci w jakiś sposób zrozumieć nasze środowisko?

Tak ogólnie to nie. Zarówno w świecie realnym jak i wirtualnym posiadam znajomych, pracujących w urzędach. Od zawsze wiedziałem, że w urzedzie pracują zwykli, mili ludzie, którzy poprostu wykonują swoją pracę jak i Ci, którzy pracując w urzędzie leczą swoje kompleksy, próbując udowodnić "słabemu" i "zwykłemu" obywatelowi, kto tutaj ma władzę. Taka sama zasada obowiązuje również na forach, co można często wywnioskować z komentarzy niektórych użytkowników.

Czy Twoim zdaniem środowisko urzędników jest hermetyczne? Czy czujesz się akceptowany w tych kontaktach? A może nie? I jeśli nie to dlaczego?

Ja osobiście czuję się akceptowany, ale ogólnie uważam, że jest bardzo hermetyczne. Wielu uzytkowników bardzo źle reaguje na krytykę w szczególności, gdy próbuje się podważyć "misyjność" ich wykonywanej pracy (np. po co płacić ZUS jak i tak nie dostanę emerytury za 30 lat).

Czy bardzo różnimy się w poglądach na różne kwestie od reszty społeczeństwa?

Jest taka zasada - syty nigdy nie zrozumie głodnego. Podobnie jest tutaj - urzędnik patrzy na pewne sprawy z punktu widzenia:
- swoich obowiązków
- wymagań szefa
- obowiązującego prawa

Natomiast reszta społeczeństwa patrzy na to z perspektywy zwykłego, ludzkiego, logicznego podejścia. Oczywiście zwykłe społeczeństwo nie wie, że obowiązujące prawo w Polsce nie ma nic wspólnego z logiką i nie jest stworzone dla ludzi smiley więc pretensje mają do urzędników. Czy słusznie? Zależy… niekiedy urzędnik porpostu musi ukarać, a w innych sytuacjach nie musi ale robi to (przykład: nabicie paragonu na kasę ale położenie go w złym miejscu na ladzie = mandat).

Urzędnicy - w moim przekonaniu - czują, że mają jakąś bliżej nieokreśloną misję, jednocześnie strasznie narzekając na swoją pracę/szefów/zarobki/klientów/głód w afryce. Najczęściej ślepo wykonują swoją pracę bez kalkulacji co będzie lepsze dla obywatela a nawet dla budżetu. Sytuacji, kiedy nie zwracali VAT, zabezpieczali rachunki firmowe itp. itd. nie będę przytaczał, bo każdy je zna. Najczęściej korzyści z takich czynności są mniejsze niż straty, jakie ponosi nawet budżet (utrata miejsc pracy bla bla bla). Gdyby urzędnikowi kazać prowadzić np działalność przez min. 1 rok - żeby wiedział z czym normalny przedsiębiorca musi się spotykać na codzień - to być może i podejście do przedsiębiorców było by inne. A tak - jak to wspomniałem, syty nigdy nie zrozumie głodnego.

Czy dajemy się lubić jako ludzie (czyli jednostki)?

Ależ oczywiście smiley  w życiu prywatnym posiadam kilkoro znajomych, równiez z US, jeszcze ze studiów. Mimo że zawsze pół żartem pół serio wypominam im, że ich nie lubię jako urzedników, tak prywatnie są bardzo sympatyczni, można z nimi porozmawiać, pośmiać się i wypić piwko, jak z normalnymi ludźmi smiley