Drukuj

Kim jesteś urzędniku?

Zapewne poniższe przemyślenia bardziej nadają się na kolejny odcinek „Perspektyw Elsiego”, jakie cyklicznie publikujemy na naszym Portalu, aniżeli do publikacji na łamach oficjalnego periodyku wydawanego przez Departament Służby Cywilnej KPRM. Niemniej korzystając z okazji i zaproszenia do zabrania głosu w dyskusji odpowiem, jak z mojej perspektywy wyglądają dziś urzędnicy korpusu.

Mój głos w dyskusji nie będzie „poprawny politycznie” i nie będzie wpisywał się w optymistyczny ton poglądów prezentowanych zazwyczaj na łamach Przeglądu Służby Cywilnej. Z punktu widzenia urzędników niższego szczebla, nie ma bowiem zbyt wielu powodów do optymizmu. Oczywiście, dokonując tej swoistej samooceny skupię się wyłącznie na zawodowym kontekście, bowiem nie jest ani możliwym, ani celowym ocena każdego z nas jako zwykłego człowieka. Każdy ma swoje życie osobiste, pozazawodowe, swoje radości i troski, pasje i zainteresowania, i trudno w tym wymiarze dokonywać jakiejkolwiek oceny. No, chyba że wyłącznie po to, by na końcu stwierdzić, że urzędnicy to ludzie jak wszyscy inni, nie zaś mityczne potwory pożerające każdego, kto stanie na ich drodze.

Wracając do tematu, trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na postawione na wstępie pytanie. To trochę tak jakby – korzystając z konkluzji wyrażonej powyżej – zapytać, kim jesteś człowieku? Pytanie stawiane przez filozofów już kilka tysięcy lat temu… Spróbujmy zatem ocenić urzędnika przez pryzmat jego zawodowego statusu, obecnej sytuacji, ocen społecznych, medialnych itp.

Jaki jest obecny status członka KSC? Najprostsza odpowiedź: regulowany ustawą o służbie cywilnej. Ale jest szereg pozaustawowych czynników wpływających znacznie bardziej aniżeli ustawa, na pozycję członków KSC. Najważniejsze z nich to np. zamrożone od kilku lat wynagrodzenia, obniżany budżet na szkolenia, niedostosowanie ilości zadań do liczby pracowników urzędu, czego efektem lawinowo przyrastające nadgodziny i nieuregulowany problem ich rozliczenia, obniżany z premedytacją limit mianowań, nieustanne ataki mediów i brak adekwatnej reakcji ze strony kierujących urzędami, brak motywacyjnego systemu wynagradzania oraz pozapłacowych form motywacji, oto kilka spraw, które wpływają na to, jak czują się dziś ludzie zatrudnieni na dole hierarchii KSC. Celowo zaznaczam „na dole” ponieważ mam nieodparte wrażenie, że tzw. „góra” czyli średni i wyższy szczebel kierowniczy już dawno zatracił kontakt z rzeczywistością i zdaje się nie dostrzegać tego, co dzieje się na dole. Co zatem widzę w tych ludziach, jako urzędnikach?

Rezygnację, frustrację, zawodowe wypalenie. Nie spotykam praktycznie ludzi, którzy z entuzjazmem podchodzą do wykonywanej pracy. Zapanowało powszechne zobojętnienie. Zanika też coś, co jeszcze kilka lat temu lepiej lub gorzej, ale w urzędach funkcjonowało. Dobra atmosfera. Klimat. Wzajemna życzliwość. Wydaje mi się, że obecnie członkowie KSC nie widzą żadnych szans poprawy swojej sytuacji. Ale czy trudno im się dziwić? Skoro nie ma obecnie nikogo, kto dbałby o silną pozycję korpusu. Ustawowa pozycja Szefa Służby Cywilnej nie pozwala w tym zakresie na zbyt wiele. Nie ma też woli politycznej by ten stan rzeczy zmienić. Wręcz przeciwnie. Jest wola polityczna by jeszcze bardziej przykręcić śrubę. Przykład? Choćby ostatnia propozycja ministra finansów dotycząca zerowego limitu mianowań. Inny przykład? Kolejny rok zamrożenia wynagrodzeń w służbie cywilnej przy jednoczesnym podwyższaniu uposażeń innym grupom zawodowym budżetówki. Czy to jest motywujące dla zatrudnionych w KSC? Trudno się dziwić, że w tych okolicznościach ludzi ogarnia zobojętnienie. Perspektywy członków korpusu służby cywilnej nie są wesołe i brak jakichkolwiek optymistycznych sygnałów, które wskazywałyby na niewielką chociaż, ale poprawę sytuacji w najbliższym czasie.