Drukuj

więc chyba czas na przegląd prasy

ProfileDzisiaj w KPRM miała miejsce konferencja: Służba publiczna dla Polski - jak uwolnić potencjał dla administracji? Dzisiaj możecie o niej poczytać na stronie DSC, a niebawem będzie nieco więcej szczegółów z relacji naszego Specjalnego Wysłannika. W wolnej chwili któregoś wieczoru wrzucę też parę pomysłów na uwolnienie potencjału. Pierwszy: zebrać wszelkie papiery na kupę i użyć miotacza ognia. A potem zacząć od nowa. Kolejne będą sukcesywnie. A skoro mowa o miotaczu ognia: na stronie PulsHR znalazłam artykuł pod intrygującym tytułem: "Petenci atakują, a ochrona urzędników kuleje". Artykuł porusza kwestie stawek pracowników ochrony (mam wrażenie, że to jest główny wątek) - trzeba przyznać, że ten problem jest coraz bardziej widoczny, nie tylko w przypadku ochrony w urzędach - niemniej warto też ten artykuł przeczytać zwracając szczególną uwagę na to co jest na drugim planie (lub między wierszami, jak kto woli). Rozbawiło mnie to zdanie:
Zachowanie petentów (lub jak nazywają nas urzędnicy - klientów) również pozostawia wiele do życzenia. Bywa, że wzburzeni wyzywamy urzędników, grozimy im, łącznie z agresją fizyczną.
Teraz będzie interpretacja.
Wnioskuję, że po pierwsze, autor artykułu cały czas czuje się petentem, a pojęcie "klient" jest dla niego nie do końca naturalne, ale jeśli urzędnicy chcą go tak nazywać to proszę bardzo... Po drugie: używając formy "my" podkreśla że stoi po drugiej stronie razem z czytelnikami i chyba kiedyś może nie tyle wyzywał, groził i przejawiał agresję fizyczną ile przynajmniej miał na to ochotę...
To był żart, oczywiście. Może trochę niestosowny, bo problem zachowań agresywnych się nasila. Drugi cytat:
W obawie przed kolejnymi tego typu zdarzeniami niektóre urzędy samodzielnie starają się zadbać o bezpieczeństwo swoich pracowników. Przykładowo w Ośrodku Pomocy Społecznej w Marcinowicach wójt zarządził demontaż krat w oknach, bo... chce dać urzędnikom szansę na ucieczkę w sytuacji zagrożenia.
Przypuszczam, że w kilkupiętrowych budynkach trzeba będzie wymyślić coś innego.
A już całkiem serio trzeci cytat:
Jeśli nie zmieni się podejście szefów urzędów, prezesów sądów, dyrektorów, prezydentów i burmistrzów, to bezpieczeństwo urzędników pozostanie na tym samym poziomie. Obecnie jeśli ktoś chce wyrządzić krzywdę pracownikowi administracji państwowej, może to zrobić bez problemu.
A dla rozrywki (skoro już Was postraszyłam) coś z zupełnie innej beczki: Szejk Dubaju lubi wpadać na niezapowiedziane kontrole do różnych instytucji w swoim państwie, zazwyczaj z dziennikarzami, fotografami i kamerzystami - żeby pokazywać społeczeństwu jak ładnie wszystko działa. W sierpniu odwiedził wydział ekonomicznego rozwoju Dubaju, wydział gruntów i radę miejską. Tym razem okazało się, że jednak niezupełnie działa, ponieważ nikogo w tych urzędach nie zastał. Może dlatego, że było to w okolicach godziny 7.30. Filmik z zapisem tego wydarzenia znajdziecie w całym internecie (bo został udostępniony przez Biuro Medialne Dubaju), np. TUTAJ.
Z jednej strony:
Szejk chciał wysłać jasny przekaz. Rzetelność pracy zaczyna się od kierownictwa, więc nie wyciągniemy konsekwencji wobec szeregowych pracowników, skoro ich szefów nie było na miejscu - podkreślił szef Biura Medialnego Dubaju
Z drugiej strony:
Kto i kiedy włączył komputery, których monitory stoją na biurkach skoro jeszcze nikogo nie było?
Wiem, podejrzliwa jestem. W piątek wg kalendarza świąt nietypowych w najbliższy piątek, 26 października przypada Dzień Odpoczynku Dla Zszarganych Nerwów. Już dziś Wam i sobie życzę wszystkiego najlepszego...