Drukuj

Ostatnio widać, iż w Departamencie Służby Cywilnej podjęto konsekwentną walkę z przekłamaniami medialnymi, koloryzowaniem swych artykułów przez niektórych dziennikarzy. DSC dokładnie wczytuje się też w różnorakie wywiady traktujące nawet tylko w niewielkiej części o służbie cywilnej. I bardzo dobrze, nawet jeśli czasem może DSC reaguje trochę "alergicznie".

 

 

Tym razem "dostało" się przepytanej przez Renatę Grochal i Wojciecha Czuchnowskiego w Wyborczej - Grażynie Kopińskiej, szefowej Programu przeciw Korupcji Fundacji im. Stefana Batorego. Właściwie wywiad dość trafnie przedstawia problemy nepotyzmu w administracji (rządowej i samorządowej) oraz ich szerokopojętej otoczce (spółki SP lub samorządu, agencje).

DSC dość dokładnie czyta takie doniesienia i nie milczy Smile


Reakcja dotyczy przedstawienia niczym nie popartych przykładów omijania zasad otwartego jawnego naboru. Pani Kopińska wskazała między innymi na możliwość:

...Jest też dużo większa możliwość awansowania w ramach instytucji z pozycji bardzo niskich na bardzo wysokie, i wtedy nie trzeba rozpisywać konkursu. Czyli przyjmujemy kogoś, kogo chcemy, na referenta i potem w ciągu roku nagle okazuje się, że awansował na bardzo wysokie stanowisko...

I nie zostało to pominięte przez DSC.


Było i kilka innych "kwiatków" - ustawianie konkursu (np. obowiązkowa znajomość j. fińskiego, gdy nie ma ku temu przesłanek, czy dowolny wybór z grona kilku kandydatów spełniających wymogi formalne). Pewnie część tych przykładów była celowo przejaskrawiona, by uwypuklić problem. Zresztą można powiedzieć, iż wywiad ten to pewna reminiscencja z wielu lat potyczek z korupcją i nepotyzmem - w dużej mierze na "poletku samorządowym", a nie podsumowanie rozwiązań i działań w służbie cywilnej pod panowaniem najnowszych regulacji prawnych.


Nie mniej, gdy osobiście czytam takie doniesienia, zawsze wracam do "naszych" konkursów na NUSów i DISów. Z przykrością należy stwierdzić, że w tym przypadku od lat ustawowo umocowano Ministra Finansów do całkowicie dowolnego interpretowania wyników konkursów i obsadzania tych stanowisk. Mimo wielokrotnej krytyki tych rozwiązań w mediach, także w wynikach kontroli NIK - jakoś decydentom trudno się rozstać z prawem wpływu na obsadzanie stanowisk.