Drukuj

my_smieciarze

W trakcie ostatniego spotkania towarzyskiego, w którym uczestniczyli reprezentanci różnych grup zawodowych jakoś tak zawiązała się dyskusja o wypaleniu zawodowym. W pewnym momencie padła złośliwa uwaga w moim kierunku, że kogo jak kogo, ale urzędników ten problem nie dotyczy. Naprawdę? Znalazłam w sieci ciekawy artykuł na ten temat i możemy tam przeczytać m. in. :

Wypalenie często dotyka również tych pracowników, których status społeczno – zawodowy jest niski, czyli tych, których praca nie ciszy się społecznym poważaniem, a do tego pracownik nie ma satysfakcji z wykonywanej pracy ze względu na mało wymagające zadania bądź niskie uposażenie.

Czy to nie opisuje naszej sytuacji? Najlepszy dowód, że takie złośliwości nawet w grupie znajomych się zdarzają...

Był taki czas, że i mnie to dotknęło i znam kilka osób z różnych urzędów które miały to samo. To takie uczucie wszechogarniającej beznadziei, kiedy nic człowieka nie cieszy i na nic nie ma ochoty, za to wszystko go denerwuje. I podpisuję się obiema rękami pod stwierdzeniem, że osoba w tym stanie robi się agresywna, choćby wcześniej postrzegana była jako najspokojniesza na świecie. Stan wypalenia zawodowego jest niebezpieczny nie tylko dla osoby nim dotkniętej, ale i dla jej współpracowników. A nawet jeśli nie aż niebezpieczny to co najmniej uciążliwy. Zachęcam do lektury, jak się rozejrzycie z pewnością zuważycie w swoim otoczeniu kilka osób które to właśnie przechodzą.