Drukuj

Rzeźbisz, malujesz, może piszesz książkę? A w pracy...

Bardzo często jak już ostatnio wspominałem do naszych obowiązków w urzędzie (stałych  lub doraźnych) należy  przygotowywanie raportów, sprawozdań, analiz, opinii, koncepcji, czy też różnych instrukcji dotyczących funkcjonowania urzędu. Wcale nie rzadko przygotowujemy lub opiniujemy również tego rodzaju opracowania,  procedury, metodologie itp. dotyczące funkcjonowania całego działu administracji lub też koncepcje i propozycje ich zmian. Ostatnio wspominałem o moim zdaniem nie zawsze uprawnionym „wciskaniu” nam takich zadań  w nasz zakres obowiązków pracowniczych. Dzisiaj chciałem się skupić na drugim istotnym  elemencie – ochronie naszych praw autorskich z tytułu stworzenia tego rodzaju opracowań.

 

Czy wynik naszej pracy w takim przypadku jest utworem w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych?

Zgodnie z art. 1 ust. 1 tej ustawy przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór). Czy nasze opinie, koncepcje zmian, metodologie postępowania, instrukcje maja teki walor? Jestem przekonany, że z reguły tak. Oczywiście nie dotyczy to raportów, sprawozdań polegających na podaniu „suchych” danych statystycznych.

Utworem jest dzieło, które wykazuje wkład intelektualny i twórczy autora oraz posiada niepowtarzalny i indywidualny charakter. Oznacza to, że gdy w wyniku naszej pracy powstaje analiza, opinia, koncepcja itp. zawierająca nasze osobiste indywidualne przemyślenia i pomysły, jeśli  przy ich tworzeniu posiadaliśmy nawet niewielki margines swobody w zakresie nadania im ostatecznego kształtu pod względem merytorycznym lub też szaty graficznej – z pewnością spełnione jest kryterium „twórczości”. Jeśli przy tym wynik naszej pracy nie jest szablonowy, rutynowy, posiada cechy indywidualne obarczone naszym osobistym „piętnem” co do formy lub/i treści -  mamy do czynienia z utworem w rozumieniu ustawy. Być może często nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, że chociaż nie malujemy obrazów lub nie piszemy powieści (w ramach pracy, bo jako odskocznia i hobby – zdarza się to nawet często braci urzędniczej), to jednak sporo już utworów stworzyliśmy. 

Problematyka praw autorskich na styku pracodawca – pracownik to temat na odrębny artykuł. Zresztą tutaj akurat mamy dość precyzyjne regulacje ustawowe. Jest też sporo piśmiennictwa oraz bogate orzecznictwo. Prawa majątkowe w przypadku tworzenia   w ramach obowiązków pracowniczych z reguły nabywa pracodawca, ale nam za to przysługują przynajmniej osobiste prawa autorskie. Dlatego nie mogę pogodzić się z ostatnio modnym żądaniem przekazywania wyniku naszej pracy pracodawcy lub też jednostce nadrzędnej „w formie edytowalnej” bez żadnej gwarancji, że przysługujące nam osobiste prawa autorskie będą respektowane. Nagminne jest, że ukazujące się ostatecznie strategie, koncepcje, instrukcje, opinie często nie mają nigdzie wskazanego autora lub lista autorów jest niewspółmiernie krótka.   

 

Ktoś może zapyta, gdzie ty w urzędzie utworów szukasz? Przecież jest art. 4 ustawy:

Art. 4.

Nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego:

1) akty normatywne lub ich urzędowe projekty;

2) urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole;

3) opublikowane opisy patentowe lub ochronne;

4) proste informacje prasowe.

 

Zgadza się. Jak widać, nie zostaliśmy  jednak podmiotowo wyłączeni jako członkowie korpusu służby cywilnej, osoby zatrudnione w urzędach administracji. Co jednoznacznie wskazuje, że ustawodawca nie wyklucza wszystkich wyników naszej pracy poza zakres tej ustawy. Wyłączenie jest w tym przypadku przedmiotowe. Punkt 1 jest oczywisty, 3 i 4 w mniejszym stopniu dotyczy nas. Natomiast szereg wątpliwości budzi pkt 2, a właściwie głównie pojęcie „materiałów urzędowych”.

W przypadku bowiem „dokumentów urzędowych” – definicję tego pojęcia wywieść  możemy z  art. 244 kodeksu postępowania cywilnego jak i z art. 76 kodeksu postępowania administracyjnego, na „moim podwórku” również z art. 194 Ordynacji podatkowej. Ich cechy to:

Prawo autorskie nie chroni więc oczywiście naszych decyzji, postanowień niezależnie jak bardzo  poniosła nas w ich napisaniu osobista fantazja.

 

Faktycznie jednak nasz pracodawca może  próbować uznać, iż każdy wynik naszej pracy jeśli nie jest wprawdzie dokumentem służbowym, to mieści się za to w bardzo na pozór pojemnym pojęciu materiału służbowego.

Nie mamy tu jak już wspomniałem definicji ustawowej ani w prawie autorskim ani w innych ustawach. Dookreślić to pojecie należy więc korzystając z orzecznictwa:

 

...O ile pojęcie dokumentu urzędowego jest dosyć ściśle określone, o tyle pojęcie materiału urzędowego jest niezwykle pojemne. W zakresie tego pojęcia mieścić się będzie to wszystko, co - nie będąc dokumentem - jest „urzędowe”... (wyrok NSA z dnia 19 lutego 1997 r. I SA/Kr 1062/96)

 

...Materiałem urzędowym będzie zatem to, co pochodzi od urzędu lub innej instytucji państwowej, bądź dotyczy sprawy urzędowej, bądź powstało w rezultacie zastosowania procedury urzędowej... (Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z dnia 26 września 2001 r.sygn. akt IV CKN 458/00)

 

...Pod pojęciem materiałów urzędowych, o których mowa w art. 4 ust. 2 Pr.autor. rozumieć należy materiały pochodzące od urzędu lub innej instytucji wykonującej zadania publiczne. SIWZ nie jest takim materiałem. Postępowanie przetargowe uregulowane w Prawie zamówień publicznych nie ma charakteru procedury urzędowej. Przez procedurę urzędową należy rozumieć postępowanie toczące się przed organami wymiaru sprawiedliwości, organami administracji publicznej (rządowej, samorządowej) lub innymi organami powołanymi do podejmowania decyzji władczych, mających wpływ na sytuację prawną jednostki. Wszczęcie procedury, przewidzianej w Prawie zamówień publicznych, prowadzącej do zawarcia umowy uruchamia postępowanie o charakterze cywilnoprawnym. Do czynności podejmowanych przez zamawiającego i wykonawców w postępowaniu o udzielenie zamówienia stosuje się przepisy kodeksu cywilnego. Odmienny tj. administracyjny charakter ma jedynie postępowanie przed Prezesem Urzędu Zamówień Publicznych. Ten etap postępowania można kwalifikować jako procedurę urzędową, w ramach której wytwarzane są dokumenty urzędowe, nie podlegające ochronie prawo-autorskiej (art. 4 pkt 2 Pr.autor.)...  (Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z dnia 27 lutego 2009 r. Sygn. akt V CSK 337/08)

 

Warto przy tym również podkreślić, że art. 4 prawa autorskiego ustanawia wyjątki od powszechnej reguły objęcia utworów ochroną prawną.  W przypadku, gdy regulacje te nie są precyzyjne należy je interpretować więc z tym bardziej dużą ostrożnością, szczególnie że wyłączeń tych nie można rozpatrywać w oderwaniu od międzynarodowych unormowań, których jesteśmy stroną. W tym przypadku zgoda na krajowe uregulowania była w bardzo waskim zakresie (kto wie czy przez nasze prawo krajowe nie przekroczonym) - na mocy art. 2 ust. 4 Konwencji berneńskiej z 24.07.1971 r.: ...ustawodawstwu państw należących do Związku zastrzega się określenie, jakiej ochrony udziela się urzędowym tekstom aktów prawodawczych, administracyjnych lub sądowych oraz urzędowym tłumaczeniom tych tekstów...

 

Dlatego też interpretacja pojęcia „materiały służbowe” wprawdzie pozwala zmieścić dużo, nie może jednak obejmować każdego przejawu działalności urzędników. Materiałem urzędowym będzie wyłącznie przedmiot (utwór) pochodzacy od urzędu, który jednocześnie dotyczy konkretnej sprawy urzędowej lub który powstał w rezultacie zastosowania procedury urzędowej. Jego charakter chociaż nie tożsamy musi mieć zbliżone cechy do dokumentu urzędowego, z reguły też jest na potrzeby wydania dokumentu urzędowego stworzony.

 

Większość opinii, raportów, koncepcji, metodologii itp. tak często ostatnio przez nas tworzonych nie mieści się więc w pojęciu „materiały służbowe”, a co za tym idzie ich autorom przysługują przynajmniej osobiste prawa autorskie, o których jest mowa w art. 16 ustawy:

 

Art. 16.

Jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, autorskie prawa osobiste chronią nieograniczoną w czasie i niepodlegającą zrzeczeniu się lub zbyciu więź twórcy z utworem, a w szczególności prawo do:

1) autorstwa utworu;

2) oznaczenia utworu swoim nazwiskiem lub pseudonimem albo do udostępniania go anonimowo;

3) nienaruszalności treści i formy utworu oraz jego rzetelnego wykorzystania;

4) decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności;

5) nadzoru nad sposobem korzystania z utworu. 

 

To tak kilka moich przemyśleń przy okazji tego co czasem mam do napisania w pracy jak i przy okazji kolejnej edycji konkursu "Profesjonaliści w służbie obywatelom". Uczestników i laureatów nam przybywa, dobrych praktyk również. Ale jakoś tak rzadko pojawia się w ich opisach, omówieniach szersze grono współautorów. Wprawdzie nie zamierzam umniejszać wkładu Dyrektorów, Naczelników, Kierowników w ich stworzenie, ale czy nie naruszają przy okazji czyichś praw autorskich (przynajmniej osobistych)...