Pod koniec roku, w ramach podsumowań - jakie szanse na zmiany wynagrodzeń?

Wyręczyła nas poniekąd redakcja DGP, ale pozwolę sobie na komentarz (trudno mi wciąż napisać: doprecyzowanie).

Kwota bazowa została odmrożona i wynosi aktualnie 1917 zł (dotychczas: 1874 zł, czyli o 43 zł więcej). Kwota podwyżki uzależniona jest więc od od posiadanego mnożnika i przysługujących dodatków. Warto zauważyć, że zdecydowana większość w korpusie s.c. ma z przodu mnożnika raczej 1 niż 2 lub więcej, więc kwota podwyżki niekoniecznie będzie bardzo odczuwalna. To rozwiązanie dotyczy wszystkich pracowników ksc.

Ponadto dla pracowników cywilnych wojska przewidziano po 300 pln brutto (przy czym nigdzie nie znalazłam informacji, czy to jest kwota oprócz tego co odmrożono czy razem z tym ani jakie będą zasady podziału tych środków).

KAS - 655 zł brutto, przy czym znów mamy do czynienia z sytuacją, gdzie nie jest znany wciąż sposób rozdysponowania tych podwyżek (co może skutkować i tym, że niektórzy dostaną a inni nie, nie wiadomo też czy we wszystkich województwach będzie to wyglądało tak samo).

Od 1 stycznia 2020 ma wejść zmiana związana z dodatkiem stażowym. Wg projektu ustawy (aktualnie w fazie opiniowania) dodatek stażowy miałby być wyłączony z pensji minimalnej. Jak czytam na stronie gazetaprawna.pl:

Według wyliczeń Ministerstwa Pracy na nowym rozwiązaniu skorzysta ok. 60 tys. pracowników budżetówki. Zaznacza jednak, że to jedynie szacunki, bo dokładna liczba osób, która zostanie objęta zmianami, nie jest znana. Dzięki temu średnio pensja dla najsłabiej zarabiających urzędników wzrośnie o ponad 200 zł.

To może tak: ok. 60 tys. pracowników budżetówki (a może i więcej) nie osiąga wynagrodzenia minimalnego bez dodatku stażowego. To jeszcze raz, bo już parę razy to robiłam, przypomnę Wam naszą dyskusję ze ś.p. Wjaworem na ten temat.

Wchodzi też ustawa o Pracowniczych Planach Kapitałowych: budżetówka wchodzi w to 1 stycznia 2021r. Więcej o nich możecie poczytać TUTAJ. Będzie to skutkowało większym nakładem środków na wynagrodzenia po stronie państwa jako pracodawcy ze względu na obowiązkową składkę; może też skutkować obowiązkowym opłacaniem składki dobrowolnej po stronie pracownika.

Z jednej strony na pewno to dobrze, że szefowie resortów zabiegają o podniesienie wynagrodzeń pracownikom podległych instytucji. Sytuacja ciekawa nie jest i naprawdę trzeba bardzo się starać by nie dostrzec odpływu specjalistów i spadku atrakcyjności pracodawców publicznych dla młodych i zdolnych. Z drugiej - mam wrażenie, że brak spójności i konsekwencji w tych staraniach między resortami bardzo rozbija środowisko korpusu. Wystarczy poczytać niektóre komentarze - i nie, nie mam pretensji. Praca wszystkich publicznych instytucji jest ważna i potrzebna, najgorsze co można dziś zrobić to wewnątrz podnosić spory kto jest ważniejszy.

Zauważcie jedną rzecz: jeszcze kilka lat temu zwrot: "słabo opłacana budżetówka" był przyjmowany z niedowierzaniem, a przeświadczenie o kokosach w urzędach administracji rządowej było powszechne. To się zmieniło i zmienia. Coraz częściej spotykam się ze znacznie większą świadomością, nawet w internecie, jak wygląda stan faktyczny. I to mimo niezmiennego podawania kwoty średniego wynagrodzenia, nieosiągalnego dla sporej większości osób z ksc. Nawet zaczyna się pojawiać świadomość, że mocna kadra w urzędach to lepsza jakość usług publicznych i odwrotnie. I świadomość tego, że w świecie, który już nawet nie pyta "być czy mieć" istnieje spory deficyt doktorów Judymów i Siłaczek.

A przy okazji: najlepszego w Nowym Roku.

----------------------------------------------------------------------------------------------

*in spe - z łac. dosłownie: w nadziei

 

 

Joomla templates by a4joomla