...a właściwie, w tym odcinku, urzędniczki...

Natknęłam się ostatnio w internecie na kilka tekstów dotyczących różnic w zarobkach pomiędzy kobietami i mężczyznami - jeden z nich możecie znaleźć TUTAJ.  Temat stary jak świat i wciąż aktualny; nawet w KSC te różnice są widoczne (mimo że wg danych wskazanych w dostępnej TU PREZENTACJI wygląda na to, że tu dysproporcje są najmniejsze. Ale jednak są. Temat jako taki wywołuje silne emocje u obu płci, przy czym argumenty obu stron nieustannie kręcą się tak naprawdę wokół dwóch zagadnień:

- "kobieta pracuje na dwa etaty a zarabia mniej" - to zdanie kobiet;

- "kobieta nie jest tak dyspozycyjna jak mężczyzna więc powinna zarabiać mniej" - to zdanie mężczyzn.

Przy czym zwróćcie uwagę, że pierwsze części tych twierdzeń wcale się nie wykluczają, więc mamy połowę sukcesu. Kobieta jest mniej dyspozycyjna, bo pracuje na dwa etaty...

Ale nie jest moim celem podjudzanie urzędników i urzędniczek przeciwko sobie, podrzuciłam te linki żebyście spojrzeli na statystyki. Ponieważ zbliża się weekend, pozwolę sobie na nieco luźniejszy tekst, który być może przybliży naszym kolegom po fachu świat widziany oczami kobiety... No ok, maleńki wycinek świata.

Pisząc te słowa siedzę i trzymam nogi na drugim krześle, ponieważ od godziny ok. 21.00 w moim domu grasuje mysz. Godzina nie jest przypadkowa, bo mniej więcej wtedy zaczyna się rozlegać donośne podwójne psie chrapanie. Gdyby tak podejść do problemu racjonalnie, to po pierwsze, żaden dla myszy problem wspiąć się na krzesło, a po drugie - niby co mi ta mysz może zrobić? Nogę odgryźć? Mimo to...

Nawiasem mówiąc, zauważyłam ostatnio ślady jej pobytu na półce w łazience, zawieszonej w takim miejscu, że w żaden sposób po gładkich kafelkach wspiąć się tam nie mogła. Mogła się tam dostać tylko wtedy, jeśli skakała z kaloryfera... Czyli nie dość, że mysz to jeszcze komandos. Nigdy nie wiadomo, z której strony zaatakuje...

Mąż zapowiedział, że kupi tradycyjną pułapkę na myszy. Nie zgodziłam się. Mimo wszystko nie chciałabym żeby przeze mnie żywe stworzenie skończyło w taki sposób :( Znaleźliśmy w internecie żywołapkę. Tzn. takie pudełko, do którego wchodzi sobie zwierzątko i nie może wyjść, ale żadna krzywda mu się nie dzieje i można zwrócić mu wolność gdzieś daleko od domu. Aczkolwiek biorę pod uwagę fakt, że wyniesiona mysz może prześcignąć wracającego męża który poszedł ją wypuścić i powitać go w progu z honorami. Ale o to będę się martwić jak pułapka zadziała. Bo na razie, niestety, nie działa. Alternatywą jest tradycyjna pułapka, ale... to byłoby zbyt okrutne - nie można skazywać na śmierć kogoś kto tylko szuka domu na zimę...

Zatem siedząc kolejny wieczór z nogami na krześle myślę sobie, że to jednak prawda - że faceci mają w życiu jakoś, kurczę, łatwiej...

 

 

Joomla templates by a4joomla