my_smieciarzeO bezradności

Przeobrażenie administracji publicznej w nowoczesne, zarządzane biznesowo służby teoretycznie jest celem kolejnych ekip rządzących. Jednakże realizacja tego celu napotyka niezmiennie przeszkody w postaci stosów papieru, produkowane zapamiętale przez ludzi, którym się wydaje, że te cele realizują [...]

Od wielu lat utarł się zwyczaj tworzenia dokumentacji, która ma być dowodem dążenia do postępu. Efekt jest taki, że cała para idzie w gwizdek. Wszak miarą skuteczności nie mogą być papiery, tylko wymierne efekty - których niezbyt wiele, bo zajęci produkcją kolejnych dokumentów nie mają czasu na te efekty pracować. Może chodziłam do innych szkół, czytywałam inną literaturę fachową, może przyjęty przeze mnie sposób rozumienia skuteczności różni się od rozumienia osób zajmujących wysokie stanowiska, ale każdy logicznie myślący człowiek chyba przyzna, że skuteczność i efektywność działania nie polega na tworzeniu instrukcji do instrukcji czy wymagania odpowiedzi na pytania dotyczące zagadnień do których odpowiadający nie ma dostępu, tylko na dążeniu do maksymalnego wykorzystania umiejętności pracowników w obszarach w których są fachowcami. A jedną z najważniejszych metod podnoszenia efektywności i skuteczności jest umożliwianie pracownikom podnoszenia kwalifikacji.

Tymczasem rzeczywistość wygląda tak, że nikomu na tym nie zależy. Nie dość na tym: jeśli pojawia się inicjatywa oddolna, to się ją tłamsi albo ignoruje.

Nie udzielanie odpowiedzi przez organ nadrzędny mojej instytucji na kierowane do niego wnioski i pisma jest normą - nie tylko jeśli chodzi o korespondencję w zakresie podnoszenia kwalifikacji.

Ale za to mają góry dokumentacji świadczącą o nowoczesnym stylu zarządzania... i rejestr dobrych praktyk, zerżniętych od ludzi, którzy jeszcze próbują coś zrobić.

I nie mam już złudzeń, że kolejne zespoły i strategie cokolwiek zmienią. Najważniejsze wszak to umieć sprzedać cudze pomysły jako własne - prawda?



Joomla templates by a4joomla