...podsumowanie ankiety

ProfileDotrzymując obietnicy, chcę się z Wami podzielić wynikami ankiety na temat nadgodzin. Nie udało się zebrać 100 ankiet, jest ich 81. Ale wnioski są ciekawe, zatem popatrzmy jak wygląda sprawa nadgodzin w naszych urzędach. Może warto w ogóle zacząć od tego, że w przypadku, gdy wyjdziemy prywatnie (a życie nas czasem do tego zmusza przecież) pracodawca ma prawo potrącić nam wynagrodzenie za czas, w którym nie wykonywaliśmy pracy. Jednocześnie nadgodziny w służbie cywilnej nie są płatne, zatem nie ma żadnej możliwości odzyskania tych pieniędzy nawet jeśli w urzędzie będziemy pracować do rana. Czyli mamy sytuację, w której najwyraźniej strony nie mają równych praw. Ze sprawozdania Szefa Służby Cywilnej za rok 2015 wynika, że w stosunku do 2014 liczba nadgodzin zmniejszyła się. Jak to możliwe, skoro wciąż przybywa zadań, a rozglądając się dookoła wśród pracowników jakoś nie zauważam tendencji spadkowej? Powiedziałabym nawet, że jest odwrotnie. Ponieważ nie mam dostępu do tego rodzaju danych, będę zgadywać: moim zdaniem ten "spadek" jest efektem elatycznego czasu pracy. Nie wiem, jak gdzie indziej, w skarbówce (przy czym nie wiem czy wszędzie) wprowadzono elektroniczną ewidencję czasu pracy oraz możliwość rozpoczęcia pracy nie o sztywnej godzinie, ale między godziną 7.00 a 8.00. Oczywiście, czas do przepracowania nie uległ zmienie: nadal musi to być 8 godzin. Zatem jeśli pracownik zacznie pracę o 7.00, teoretycznie o 15.00 może iść do domu; jak zacznie o 8.00 - pracuje do 16.00. Itd. - elektroniczna ewidencja rejestruje czas pracy co do minuty. Tj. tak mi się wydawało.
Mały myk polega na tym, że wcale tak nie jest. Jeśli pracownik rozpocznie pracę o 7.00 a wychodzi (u nas mówi się, że "odbije się") o 16.00 czas pracy zostaje zarejestrowany jako... 8 godzin. Pozostała godzina nie jest liczona jako czas pracy tylko jako czas przebywania na terenie urzędu. 
Z bilansowaniem w okresie rozliczeniowym jakoś problemu nie ma. Tj. jednego dnia można mieć kilkanaście minut więcej, drugiego te kilkanaście mniej i system to równoważy. Problem jest wtedy, gdy ma się nadmiar w czasie przebywania na terenie urzędu i się go nie wykorzysta. Ponieważ, zgodnie z przepisami zarówno kodeksu pracy jak i ustawy o słuzbie cywilnej nie są to nadgodziny - bo nie było polecenia przełożonego...
Tym samym jednak - wracając do zmniejszenia się liczby nadgodzin - mamy do czynienia z sytuacją, kiedy teoretycznie jest możliwe codziennie pracowanie (sorry, przebywanie na terenie urzędu...) o godzinę więcej. Co przy miesiącu da o dwadzieścia i kilka godzin więcej - podczas gdy np. w czerwcu 2016 miesięczny wymiar czasu pracy to 176 godzin (dane wg www.gofin.pl). Nawiasem mówiąc, nie wiem jak się ma do tego ów 4 czerwca, w który dodatkowo pracowaliśmy w zamian za 27 maja - interpretacja zależy od tego jaki jest przyjęty okres rozliczeniowy i czy oba te dni mieściły się w tymże okresie). Moim zdaniem w tym właśnie - tj. w tej elastyczności czasu pracy - upatrywałabym zmniejszenia liczby nadgodzin. A wracając do ankiety:
skoro, zgodnie z wspomnianymi przepisami, godziny dodatkowo spędzone w pracy mogą zostać uznane za nadliczbowe tylko wtedy, jeśli jest polecenie przełożonego (szerzej było o tym TUTAJ) formalności powinny spoczywać na przełożonym. W ankiecie padło pytanie: Jaka jest procedura co do pracy po godzinach w Twoim urzędzie?  Tzn.: jak wyglądają formalności gdy już wiesz, że musisz zostać po godzinach pracy? Kto inicjuje procedurę: Ty (np. składając wniosek o pozwolenie) czy przełożony (wydaje Ci takie polecenie)? Na kim ciąży obowiązek załatwienia tych formalności: na przełożonym czy na pracowniku?
I teraz pozwólcie, że zacytuję kilka odpowiedzi:
 
Przełożony zleca wypisanie wniosku dla wyższego przełożonego, który to wyższy przełożony zleca mi pracę po godzinach :-)
praca ma być zrobiona, nikogo nie interesuje, czy zmieściłam się w swoim czasie pracy, czy nie
 
przełożony wydaje polecenie a po odbyciu już tych nadgodzin, podpisuję się pod wydrukiem. Nadgodziny są liczone od pełnej przepracowanej godziny, czyli jeśli zostaje po 40 min, ostatnio nawet zostałam 54 to już przełożony "nie mógł" mi tego wliczyć do nadgodzin.
Zawsze obowiązek załatwienia formalności spoczywa na mnie, nie na przełożonym. To ja również decyduję, czy będą to nadgodziny oficjalne czy nie - takie "ku chwale ojczyzny", które nie są nigdzie zaewidencjonowane i nigdy nie zostaną odebrane.
Muszę złożyć wniosek/prośbę do dyrektora o wyrażenie zgody na pracę w nadgodzinach. We wniosku określam kiedy odbiorę nadgodziny. Wniosek musi być podpisany przez wszystkich przełożonych (kierownik, naczelnik, dyrektor). Obowiązek załatwienia formalności ciązy na mnie jako pracowniku. Należy zauważyć, że jeśli muszę zostać po godzinach to wynika to z polecenia ustnego i często nie ma czasu na wypisywanie wniosku, a nawet jeśli mogłabym złożyć wniosek to już nie ma mi go kto podpisać, bo przełożeniu zdążyli wyjść z pracy.
To się często zdarza, jeśli praca do zrobienia przychodzi nagle, tuż przed fajrantem - i co wtedy?
Mam mieć pisemne polecenie najwyższego z najwyższych kierownictwa. Każda taka prośba to afera na cały urząd. Przy normalnych zadaniach o nie nie zabiegam bo bym wyszła na źle zorganizowaną (mogę to co muszę zrobić trochę inaczej (w moim odczuciu gorzej, choć nikt tego nie będzie weryfikował), ale za to szybciej). Potem muszę wystąpić do administratora budynku z tym pisemnym poleceniem, żeby zalegalizować pobyt po godzinach. W praktyce daję czekoladę ochroniarzowi i po cichutko dłubię te swoje zadanie, żeby wyrobić się porządnie na czas. A przełożeni się nie dziwią niczemu i o nic nie pytają tylko dodają mi pracy...  W ciągu 17 lat pracy miałam 2 razy takie polecenie. Wybierałam sobie potem jakieś wolne. Te kilka godzin wybranych pamiętam dobrze. Nie zliczę za to ile setek godzin przepracowałam dodatkowo zupełnie za darmo. Dla idei i z poczucia obowiązku.
 
Udaję się do kadr po zeszyt "Zamiary pracy poza ustalonymi godzinami" w zeszyt wpisuję cel\zadania jakie będę wykonywał, przewidziany czas pracy, szukam bezpośredniego przełożonego w celu wydania zgody-podpis, udaję się z zeszytem do dyrektora urzędu zgoda-podpis, pracuję, szukam pana portiera ( ma ów zeszyt) portier pisze adnotację o której wychodzę z budynku, dnia następnego idę do kadr po zeszyt "Ewidencja czasu pracy" wpisuję cel/zadania wykonane, szukam przełożonego potwierdza/podpisuje wykonanie zadania, udaję się z zeszytem do dyrektora po podpis.
Pytanie brzmi: ile to trwa? Ile czasu się marnuje kosztem tego, co możnaby zamiast tych biegów/ spacerów/ poszukiwań wykonać? Ten ostatni cytowany wpis jest mi dziwnie bliski, acz nie ja jestem jego autorem... Na szczęście są i odpowiedzi które przywracają mi wiarę w to, że nie wszędzie wygraną jest nieziemska biurokracja. W niektórych jednostkach maksymalnie wykorzystuje się do tego narzędzia informatyczne, co wszystkim oszczędza czasu i stersów.
Zaczęłam od środka ankiety, teraz pokażę Wam odpowiedzi na pytania zamknięte. Pierwsze dotyczyło polecenia wykonywania pracy po godzinach. Celowo spytałam, czy ma ono formę pisemną - a oto odpowiedzi:
Drugie pytanie dotyczyło częstotliwości wykonywania zadań poza normalnymi godzinami pracy.
Kolejne pytanie - o pracę wykonywaną w domu - czyli bez śladu w jakiejkolwiek ewidencji czasu pracy.
Wychodzi na to, że w 1/3 (a nawet więcej, jako że "zazwyczaj" też pozostawia jakiś margines) przypadków wśród naszych Ankietowanych po przepracowanym czasie poza godzinami nie ma nigdzie żadnego śladu. W sprawozdaniu Szefa zatem również nie.
Następne pytanie dotyczyło elektronicznej ewidencji czasu pracy. I tu ładnie widać, że papierologii z urzędów to się szybko raczej nie pozbędziemy...
A jak jest z wykorzystaniem wolnego za czas przepracowany poza godzinami pracy?
I ostatnie pytanie z tych zamkniętych: o potrącenie z wynagrodzenia, o którym była mowa na początku. Z takim zjawiskiem (mimo że miało miejsce faktyczne świadczenie pracy powyżej liczby godzin określonej normami czasu pracy) spotkało się 7 osób z 81 ankietowanych. Wydaje się, że to niedużo, ale - czy to jest fair?
 
Na pytanie: czy uważasz, że istniejące w Twojej jednostce procedury są zgodne z obowiązującymi przepisami? A jeśli nie - dlaczego nie? też padło kilka zastanawiających odpowiedzi. Na przykład:
nie - oficjalnie nadgodzin nie ma, więc i nie ma co oddawać
nadgodziny powinny być liczone 1:1,5 lub 1:2. Nie powinno się przekraczać 12h pracy na dobę bez dnia wypoczynku.
Procedura odbioru nadgodzin jest zgodna z przepisami, ale polecenie pracy po godzinach już nie. Nadgodziny najczęściej nie wynikają z bezpośredniego polecenia przełożonego tylko z nierównego podziału obowiązków na stanowiskach. Osoby bardziej "wydajne" są nadmierne obciążane, co je zmusza do pracowania po godzinach. Nadgodziny powinny być płatne.
Zgodne z zarządzeniem dyrektora IS
Są zgodne, tylko nie zawsze są stosowane.
Tu nie ma procedur, wszystko jest zamiatane pod dywan. Nikt nie pyta jak, ale dyrekcja chwali się, że wszystko wykonane i że "jako jedyni w kraju..."
Odzyskiwane przez pracowników są tylko godziny wykonywanej pracy na polecenie przełożonego. Pozostawanie "z własnej woli" ze względu na dużą ilość zadań i brak możliwości zrobienia ich w godzinach pracy jest odnotowane ale nie podlega odzyskaniu.
nie jest ewidencjonowany czas pracy nadliczbowej urzędników mianowanych, co jest tłumaczone tym, że urzędnik mianowany nie ma nadgodzin, co moim zdaniem nie jest prawdą, bo to, że urzędnik nie ma płacone za nadgodziny nie oznacza, że może mieć ich więcej niż 150 w roku kalendarzowym
Uważam, że nie, ponieważ nadgodziny zależą od decyzji pracodawcy, zatem on winien załatwiać formalności "z automatu". W obecnej sytuacji często nie ma możliwości załatwienia formalności związanych z wnioskiem i w praktyce pracownicy pracują w nadgodzinach  "charytatywnie",bo nigdzie to nie jest odnotowane. Z drugiej strony za każdą minutę, kiedy pracownik wyjdzie z pracy szybciej, są mu potrącane kwoty z wynagrodzenia - pracodawca potrafi wtedy liczyć każdą minutę, ale  to już osobny temat.
Nie - sporadycznie praca w godzinach nadliczbowych jest oficjalnie rejestrowana....
Nie. Wyrażenie zgody na przebywanie w urzędzie nie jest poleceniem wykonywania pracy po godzinach.
 
Ostatnie pytanie dotyczące nadgodzin dotyczyło ewentualnych uwag. Odpowiedzi są równie ciekawe. Na przykład:
jeżeli zostaję po pracy w ostatnim dniu miesiąca - nie mogę za to odebrać czasu wolnego
Niechęć pracodawcy do wprowadzenia elektronicznej ewidencji czy elastycznego czasu pracy, co znacznie ułatwiłoby nam pracę. Nagminne nie ewidencjonowanie pracy po godzinach
Nie ma kiedy odebrać nadgodzin w wygodnej formie np. kilka dni z rzędu. Po jednym dniu nie ma sensu bo trwałoby ponad rok. Wynagrodzenie dodatkowe nie wchodzi w grę.
Pozostanie po godzinach trzeba planować co najmniej na dwa dni przed terminem, gdyż tyle trwa procedura poleceń tak samo z odbiorem czasu pracy.
Przy elektronicznej ewidencji czasu pracy wniosek o nadgodziny musi być złożony dużo wcześniej, aby go wprowadzić do systemu. Konieczność pozostania w pracy czasem wyniknie w ostatniej chwili. Wówczas niestety nadgodziny nie są rozliczane. Trudno też pisać o 15-30 min które są konieczne do zakończenia pracy. Codzienne minuty nadgodzin dają w sumie rocznie wiele dni dodatkowej pracy, która nie jest ewidencjonowana.
W firmie jest elektroniczny czas pracy ale nie rejestruje nadgodzin ;))) tzn. zlicza maksymalnie 8 godzin od "odbicia się" na początku pracy. Pracuję w komórce zarządzanej przez rozsądne osoby i nie ma problemu z kwestią nadgodzin. Można "odebrać" jak się chce.
Niektóre stanowiska specjalistyczne wymagają okresowej pracy w nadgodzinach (okresowo zwiększa się zakres obowiązków a terminy nie pozwalają na rozłożenie tego w godzinach pracy). Nierealne jest odbieranie wolnego za nadgodziny, bo nie pozwalają na to bieżące obowiązki. W efekcie niektórzy pracownicy pracują znacząco więcej niż większość, a nie jest to odnotowywane oficjalnie. W dłuższym okresie czasu odbija się to na zdrowiu i wydajności pracy takiej osoby.
Brakuje mi możliwości odpracowania spóźnień lub wyjść prywatnych. Pocieszające jest to, że konieczność zabrania pracy do domu nie jest częsta głównie obejmuje kwestie koncepcyjne, względnie dokształcanie się z obowiązujących przepisów, o ile to ostatnie w ogóle można uznawać za nadgodziny.
zdublowana ewidencja elektroniczna i papierowa
Trzeba się upomnieć o odbiór. Na moim stanowisku zostawanie po godzinach, gdy mam natłok obowiązków, które mnie do tego zmuszają, nigdy nie jest nazwany jako typowe "nadgodziny". Aby móc je odebrać w danym miesiącu wypełniam kartę "wyjść prywatnych" i wychodzę któregoś dnia o tyle wcześniej, o ile w danym miesiącu musiałam zostać dłużej w pracy. U pracodawcy ostatecznie sytuacja wygląda następująco: odrobiłam zaplanowane wyjście prywatne...
Brak czasu na wybieranie wypracowanych nadgodzin.
to, ze 59 min się nie liczy a 60 min już tak, często siedzimy i dłubiemy w nosie bo musi być odbębniona godzina, nakazywanie dyżurów do 18:00, często osoba wpisana nie przychodzi i wtedy trzeba pracować od 7 do 18.
Nie zawsze respektowane jest regulaminowe siedzenie po godzinach - tzn. brak polecenia na piśmie. Jednocześnie Zadania otrzymywane 5 min. przed wyjściem z terminem na rano następnego dnia nie są uznawane za nadgodziny.
Teoretycznie nadgodzin w mojej jednostce nie ma... teoretycznie :)
Elektroniczny system rejestracji czasu pracy jest, ale wszystkie dane dotyczące czasu pracy ewidencjonowane są w systemie przez pracownika kadr z papieru spod palca, czyli np. urlopy, wyjścia prywatne, nadgodziny i wolne za nadgodziny - to wszystko jest na papierze i jeszcze musi się zgadzać z elektronicznymi zapisami, co wymaga nieustannego sprawdzania i pilnowania albo stania przy czytniku, żeby godzina z kartki zgadzała się z tą z systemu.   
Jakby nie było to zawsze jest więcej czasu nadpracowanego a niezapłaconego.
Nadgodziny powinny być płatne. Ponadto z racji pełnienia całodobowych dyżurów (...) nie mamy płacone więcej za pracę w dni świąteczne (za pracę w święta czy na przykład sylwestra przysługuje nam zwykły dzień wolnego). Denerwuje mnie również to że podczas gdy Dyrektor Generalny Zwalnia wszystkich urzędników np w Wigilię o godzinie 13:00, Nam tych godzin (np 13:00 - 15:30) nie wlicza się jako nadgodziny. Rozumiem, że ze względu specyfiki pracy nie mogę opuścić stanowiska, jednakże jeśli np Pani z finansów ma 2 godziny ekstra wolne, dlaczego ja tych 2 godzin ekstra wolnych nie mogę sobie wziąć kiedy indziej.
 
Ponieważ ankieta była anonimowa, a ostatnie pytanie dotyczyło jednostek z których pochodzą Respondenci, pozwólcie, że pełne wyniki zamieszczę jak ją przekonweruję z pdf, żeby zgubić te ostatnie odpowiedzi. Mogę Wam tylko tyle powiedzieć, że najwięcej Ankietowanych wywodzi się z resortu finansów, ale reprezentowane były chyba wszystkie resorty, co mnie bardzo cieszy. W każdym razie pominęłam w artykule odpowiedzi (a były takie) które wskazywały, że w danej jednostce jest ok. Miejmy nadzieję, że kiedyś będzie wszędzie...
  
Joomla templates by a4joomla