...okiem Kota

Profile Poniższy tekst powistał w odpowiedzi na komentarz Urzędasa (cyt.: (...)Jedyna forma protestu, krótka by wszyscy zauważyli to jednoczesne składanie wypowiedzeń. Tak żeby na stanowiskach roboczych nie było dosłownie nikogo. Wtedy jakby się okazało ze nie można kierować Państwem bo nią ma komu wykonywać rozporzadzen itp. Może wtedy okazało by się ze urzedas jet potrzebny i cacy...)
 
To już nie byłby protest tylko "ostateczne rozwiązanie kwestii służby cywilnej":). Myślę, że to mniej więcej tak się skończy. Oczywiście nie będzie sytuacji, że wszyscy, albo choćby 70% złoży wypowiedzenia jednocześnie. Jednak wyobrażam sobie jak to będzie wyglądać. To będzie proces etapowy prowadzący  do stopniowego uśmiercenia służby cywilnej. Kto wie - może także instytucji państwowych jakie znamy.
I etap: wypowiedzenia złożą ambitni, mobilni ludzie, przeważnie z dużych miast, o kwalifikacjach poszukiwanych na rynku - to już się dzieje od kilku lat. Takie rzeczy jak cyfryzacja czy organizacja przetargów infrastrukturalnych będzie musiała być robiona outsourcingiem, bo na to zamrożenia nie ma. Fachowcy będą zarabiać jak fachowcy tyle, że w firmach prywatnych. Prywatne firmy dostaną do ręki bazy danych osobowych, adresowych, skarbowych, zdrowotnych, policyjnych, nawet obronnych (a przecież tak się boimy Władimira Władimirowicza, że wydatki na armię podniesiono właśnie o grube miliardy). Z kolei firma prywatna prowadząca na zlecenie urzędu postępowanie przetargowe będzie oczywiście bezstronna...

II etap: Wypowiedzenia złożą osoby, które muszą utrzymać rodzinę ze swojej pensji. Odejścia będą mieć charakter masowy. Już dziś zauważacie, że wynagrodzenia na kasie w markecie stają się bardzo konkurencyjne - nawet na prowincji. Na pozostałych w urzędach pracowników spadną obowiązki tych odchodzących wzbogacone o uczenie ciągle nowych "młodych zdolnych, wykształconych i chętnych", którzy albo się do niczego nie dają, albo za parę lat wyfruną ze zdobytą wiedzą i CV dłuższym o kilka linijek.

III etap: Wypowiedzenia złożą osoby, dla których pieniądze nie są ważne, bo tylko pomagają w utrzymaniu rodziny. Jednak nie będą dawały sobie rady z natłokiem obowiązków. Stresu i atmosfery w pracy związanej z mnogością zadań nie wytrzymają. Ci, którzy lubią swoją pracę przestaną ją lubić. Nawet w ich głowach powstaną pytania o sens tego wysiłku. A przymusu ekonomicznego nie mają. Rosnące zarobki współmałżonka, 500+, wzrost kosztów zatrudnienia niańki do dzieci... rozumiecie.

IV: Osoby które wbrew wszystkiemu dotrwały w urzędzie do tego etapu będą padać z przepracowania, depresji, chorób związanych ze stresem - zwolnienia lekarskie, renty, zgony. No i dymisje wśród kierownictwa, bo nie będzie już kim rządzić a zadania pozostaną niezrealizowane. Ostateczna zagłada - nawet najlepiej przystosowanych organizmów...

Sami sobie odpowiedzcie na pytanie na którym etapie odpadniecie...
Joomla templates by a4joomla